niedziela, 30 grudnia 2012

American horror

A jednak...stało się, mój american dream zamienił się prawie w american horror i nie za sprawa Ameryki, której będzie mi brakować i przez którą jeszcze tu jestem- ale rodziny.
Powiem wam coś, nikt lepiej nie zrozumie co przechodzi Au-pairka jak inna Au-pairka, która znalazła się w podobnej sytuacji a jest takich wiele, niestety...
Jestem w Stanach już 3 miesiące i zamiast być lepiej jest tylko gorzej. Przed wyjazdem nawet mi przez myśl  nie przeszło, ze będę myśleć o powrocie do domu czy rematchu, a jednak!
Jeśli chodzi o mnie to uważam, ze moje Au-pairowanie nie ma najmniejszego sensu.
Wyobraźcie sobie- Mieszkacie na kompletnym zadupiu- trawa, domy, drzewa. Nie macie samochodu wiec w ciągu tygodnia wolne chwile spędzacie przed tv, kompem. Dobra przychodzi weekend czyli to na co BARDZO CZEKACIE od tygodnia ale niestety cały entuzjazm rujnuje wam pracująca sobota czy niedziela, która u mnie wygląda tak, ze pracuje od 2-11 w nocy i nie macie żadnych możliwości zrobienia czegoś w tym dniu. Host rodzice maja swoje życie i chcą się odstresować ale co ich obchodzi czy Au pair może tak samo chce. Przecież jeden dzień wolny w tygodniu z pewnością nam wystarcza a jeden weekend w miesiącu to aż za dużo bo wtedy nie mogą jechać na zakupy czy do kina. Oni myślą, ze sam fakt, ze jesteśmy w Ameryce ma nam dać powód do  radości. W moim przypadku jest tak, ze gdy ja pracuje rodzice nawet nie naleją dziecku soku kiedy ja mogę to zrobić.
Chciałam wam powiedzieć, ze życie Au-pair wcale nie jest kolorowe i niech niech nie zmyla was piękne zdjęcia, które co prawda są odbiciem pięknych i niezapomnianych chwil ale te chwile trwają bardzo krotko.
Ja tu nie przyjechałam  zarabiać pieniędzy tylko, żeby zobaczyć Stany, poznać nowych ludzi, nauczyć sie języka, doznać ciekawych doświadczeń, podróżować, przeżyć świetny rok w amerykańskiej rodzinie. Moje au-pairowanie sprowadza sie jedynie do pracy. Z pewnością nie czuje się jak członek rodziny o czym mnie zapewniali. W Polsce miałam dobre życie wspaniałych przyjaciół, rodzinę, życie bez ograniczeń.Wiec przyjechałam tu by przeżyć fajny rok pełen nowych doświadczeń. Tu czuje się bardzo ograniczona.
Przed wyjazdem rozmowy na Skype wróżyły mi wspaniały rok a jak dowiedziałam się, ze poprzednia au-pair była u nich 2 lata pomyślałam, ze lepiej być nie może. Rodzina wydawała się być wspaniała a ja, ze jestem naiwna stwierdziłam, ze nie będę pytać o szczegóły bo i nie wypada i teraz mam co mam a szydło wyszło z worka szybko. Wiązałam z tym wyjazdem dość duże nadzieje, czasem mama sprowadzała mnie na ziemie i teraz widzę, ze niestety miała totalna racje.
Nigdy nawet przez chwile bym nie pomyślała, ze będę się tu męczyć. Byłam świadoma, ze au-pair to praca i dodatki. W moim przypadku to głownie praca. Nie tak to miało wyglądać i jestem pewna, ze każda z was chociaż wie, ze au-pair to praca ma tez inne oczekiwania.
Druga kwestia to amerykańskie dzieci. Nie myślcie ze jak bardzo kochacie dzieci to au-pair jest programem dla was idealnym. Możecie się bardzo rozczarować. Tutejsze dzieci to zupełnie inna bajka. Pewnie są wyjątki ale po wysłuchaniu kilku innych operek stwierdzam, ze to rzadkość. Amerykańskie dzieci są niezwykle wybuchowe także czasem musicie uważać by nie dostać lecącym pilotem w głowę i wyjątkowo wredne  także na wszelki wypadek lepiej nastawić sie na teksty "shut up your mouth" "I will tell it mommy and she will send you home" "I hate you" " I wish you will be home" i ulubione " I am not listening you"! z triumfalna mina. Uważam, ze cierpliwość to cecha numer 1!
Żeby trochę sie odstresowac i skorzystac zapisalam sie na kurs angielskiego takze spedze 8 sobot na Manhattanie i bede wracac. Na poczatku sile dawala mi perspektywa spedzenia krotkich wakacji w Californii lecz teraz jak pomysle o wakacjach w tej rodzinie robi mi sie niedobrze.
Na koniec powiem, ze nie uwazam, ze program Au-pair jest do bani w kazdym przypadku. Ja tak trafiłam ale wiem, ze można trafić bardzo dobrze. Próbujcie i pytajcie naprawdę o WSZYSTKO, ze szczegółami. Znam dziewczyny co pracują po 3-4 h dziennie, maja zawsze wolne weekendy i czuja się jak prawdziwy członek rodziny, są po prostu szczęśliwe a o to tu chodzi.
To dziwne ale nagle widze coraz wiecej postow na blogach, jak moj dzisiejszy czy wpisów na forum z ktorymi tak bardzo sie utozsamiam. Przed wyjazdem byly chyba niewidzialne :) Teraz rozumiem wszystkie te dziewczyny idealnie. Jedno jest pewne, ten wyjazd to dla mnie nauczka i mała szkoła zycia.