poniedziałek, 14 stycznia 2013

In transition!

No to chyc...Stalo się! oczekuje na rematch. Trzymajcie za mnie kciuki!
Dam znać jak coś się ruszy :)








A o to najpyszniejsze i pewnie najzdrowsze babeczki jakie jadłam do tej pory. Nie znajdziecie z nich mąki czy kakao. Są  zrobione z czarnego ryżu :) Wkrótce wrzucę przepis!

piątek, 4 stycznia 2013

co dalej?

Nie lubię siebie za to, ze nie umiem rozmawiać z ludźmi jak mam problem. Moze nie umiem to złe słowo ale , boje się, jest mi ciężko. Przed rozmowa boli mnie brzuch, trzęsą mi się ręce.
Tak mam właśnie z host rodzina. Mam już rozmowę za sobą o którą sama poprosiłam jednak rozmowa nie za wiele mi dala. Dzisiaj czeka mnie kolejna bo już nie wytrzymuje.
Będę próbować rematchu. Chciałam już wcześniej dlatego tez spotkałam się z LCC naiwnie wierząc, ze po wysłuchaniu mnie może i sama mi zaproponuje rematch.  Koordynatorka odwróciła kota ogonem i wyszło ze taki problem to nie problem. Widząc jej reakcje powiedziałam tylko żeby to zostało miedzy nami. Jednak problem został i jest coraz większy.
Jako ze dla mnie łatwiejszym rozwiązaniem jest powiedzieć, ze chce wracać, bo i zawsze można to usprawiedliwić tęsknotą. chciałam tak zrobić. Z drugiej strony nie chce wracać po 3 miesiącach do polski ale boje się z nimi rozmawiać i na slowo rematch ściska mnie w żołądku. A jeszcze z innej strony rematch wcale nie oznacza, ze znajdę rodzinę albo, ze nie trafie jak to się mówi z deszczu pod rynnę.
Jako ze nie mogę liczyć na wsparcie LCC byłam załamana i pewna ze wrócę tylko nie wiedziałam kiedy. Z pomocą przyszła mi polska agencja i to dzięki niej znalazłam sile w sobie. Wiem, ze mogę na nich liczyć i jestem bardzo ale to bardzo milo zaskoczona. Chociaż panie z GAWO są w Polsce czuje, ze to właśnie od nich mogę uzyskać najwięcej pomocy.
Zrozumcie, ze jak przychodzi problem jesteście z nim same ( chyba, ze macie super LCC) i same musicie sobie poradzić. Codziennie zamęczam moich rodziców i bardzo sie dziwie, ze jeszcze odbierają :P. Jednak rodzice mi tu nie pomogą. Agencja podniosła mnie na duchu.
Przez te wszystkie problemy niestety odechciało mi się prowadzić bloga. Po prostu jestem nieszczęśliwa i jakoś mnie to nie cieszy. Dawno nie było zdjęć wiec dodam wam zdjęcia z ukochanego NYC oraz ze świąt. Tak na marginesie dodam, ze jeśli ktoś myśli, ze Au-pairki maja wolne w święta to niestety ale nie :P. Staram się być na Manhattanie najczęściej jak tylko mogę bo wtedy zapominam o wszystkim.. Na chwile i jest pięknie. Jak to mówią- wszystko co dobre szybko się kończy i dzień na Manhattanie mija mi błyskawicznie. Powroty nigdy nie są przyjemne.