środa, 3 października 2012

Hotelowe jedzenie i NAPIWKI

Cześć wszystkim zza oceanu :) W ramach szkolenia Au-Pair mieliśmy zapewnione śniadanie i lunch w hotelu. Do wyboru ok. 8 pozycji każde. Kolacja we własnym zakresie, zazwyczaj na mieście. Nie muszę wam mówić,  że  hotelowe jedzenie było raczej okropne i nie jest to tylko moje zdanie. Poniżej fotorelacja.

A teraz przejdę do NAPIWKÓW bo to rzecz bardzo ważna. Dość ciekawie jest tutaj z napiwkami. Jeśli jeszcze tego nie wiecie to przedstawię wam jak wygląda sprawa w USA. Napiwki są tu rzeczą bardzo ważna i nie świadczą tylko o kulturze osobistej ale są niemal obowiązkiem. Śniadania i lunch mieliśmy za darmo ale zawsze, (bez wyjątków) musieliśmy zostawić napiwek w postaci 1$ czy 2$ po każdym śniadaniu czy po każdym lunchu. Pierwszego dnia do stołówki przyszła Katy krzycząc "hurry up everybody, you have 5 minutes!" wiec szybko się zebrałyśmy zapominając o napiwku. Wyobraźcie sobie, ze przy okazji podawania lunchu kelnerka upomniała się o niego :) 
ALE nie we wszystkich przypadkach jest to konieczność. W Starbucks, McDonalds cz KFC itp. nie trzeba. Dlaczego? 
Zasada jest taka, jeżeli kelner musi Cie obsłużyć, podać jedzenie, posprzątać po Tobie, musisz zostawić napiwek. Kelnerzy zarabiają bardzo mało wiec jest to jakby dodatek do wypłaty. 
W USA, jeśli nie wręczysz napiwku, zostanie to odebrane jako nietakt i spotka się z wyraźnym niezadowoleniem obsługi wiec pamiętajcie o napiwkach :)
Napiwki nie dotyczą tylko restauracji i kawiarni ale większości usług. Napiwki wręcza się taksówkarzom, fryzjerom, barmanom. Zazwyczaj jest to 10-20%.

A na koniec jeszcze DOBRA RADA :) Kupcie sobie przejściówki w Polsce. Tu trzeba za nie zapłacić 20 $ czyli około 65 zł. 

To się nazywało Grilled Cheese coś tam. W mojej głowie był grillowany camembert z żurawiną, nie wiem czemu :P a tu dostałam tosty z frytkami. Niejadalne!

Niby cinnabon i sałatka owocowa, to akurat było dobre.

Niestety nie widać ale na tych talerzach jest podobno typowe amerykańskie śniadanie- 2 jajka, jakaś podsmażana papka ziemniaczano-cebulowa i tosty. Nie dobre...

California salad, melony, serek wiejski, tuńczyk z majonezem i sałata. Również nie dobre;p

Bagel. Bardzo popularny w Stanach i muszę przyznać, ze bardzo dobry :)

Typowo, cheeseburger, nie wiem jak smakuje..

Greek Salad. To był chyba mój najlepszy lunch.

Cobb salad. Sałata lodowa, ogórki, pomidory kurczak i bacon.. Podobno dobra.

Pozdrawiam, Madzia :)

1 komentarz:

  1. Grilled Cheese mnie osobiście skojarzył się z grubym kawałkiem sera żółtego zapieczonego w panierce. Jadłam takie danie bodajże na Słowacji i było bardzo dobre :) Nie podobają mi się te amerykańskie napiwki :p

    OdpowiedzUsuń